Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

sobota, 5 marca 2011

O wypiekaniu chleba i wierszy







Mąż mojej siostry od czasu do czasu piecze chleb. Ma prawdziwą dzieżę (dla nastolatków to zapewne archaizm, więc przypomnę - DZIEŻA to naczynie wykonane z drewnianych klepek), w której zaczynia ciasto. Kupiona została na targu ze starociami, bo uważa się powszechnie, że najlepsze są te "po ojcach". Lubię chleb upieczony przez mojego szwagra. Lubię dom, który nim pachnie. Są książki, których otwarcie przypomina wejście do piekarni. Jedną z nich są " Wyznania francuskiego piekarza" autorstwa Petera Mayle'a i Gerarda Auzeta. Drugi z nich to właściciel piekarni w Cavaillon (Prowansja). Oprowadza po swoim zakładzie Petera i nas, czytelników. Zwiedzanie zaczyna się o czwartej nad ranem wraz z przyjściem do pracy pierwszych piekarzy. Przyglądamy się ich formowaniu bochenków, oprószaniu mąką dłoni, toczeniu, ściskaniu, rozciąganiu ciasta. Wydaje się nam, że uczestniczymy w czymś niezwykłym, wręcz metafizycznym. Sam Gerard porównuje swoje zajęcie do magii tworzenia; przypomina rzeźbiarza, któremu materia ciasta poddaje się bez oporów, bo wie, że jest w najlepszych rękach. W omawianej książce znależc można masę przepisów na chleb - z oliwkami, dynią, prowansalskimi ziołami, orzechami włoskimi i Bóg wie czym jeszcze. Są w niej również przepisy na obchodzenie się z nim. Norwid pisał kiedyś, że jesteśmy krajem, gdzie "kruszynę chleba podnosi się z ziemi przez uszanowanie dla darów nieba", Mayle i Auzet napominają, by palic każdą okruszynę, bo, jeśli się tego nie zrobi, będziemy musieli po śmierci wrócic i wiecznośc spędzic, zbierając je powiekami lub do koszyka bez dna.
Są wiersze pachnące chlebem. Zanim więc zakupicie lub pożyczycie "Wyznania francuskiego piekarza", przeczytajcie liryk Staffa - jednego z najlepszych piekarzy polskiej poezji:

"CHLEB"
Wiecznie tak samo jeszcze jak za czasów Piasta,
Po łokcie umączone ręce dzierżąc w dzieży
Zakwasem zaczyniony chleb ugniata świeży
Przejęta swym odwiecznym obrządkiem niewiasta.

Gdy wedle doświadczenia niechybnych probieży
Nazajutrz ugniot miary właściwej dorasta,
Pierzyną ciepłą kryje pulchne ciało ciasta,
Kędy cierpliwie pory wypieku doleży.

I uklepawszy w płaskie półkule miąższ miękki,
W gorący piec je wsuwa na długiej kociubie,
Stąd roztaczając zapach kuszący i miły.

Wychodzą wnet pożywne razowe bochenki,
Brunatne i okrągłe - ku piekarki chlubie -
Jak widnokrąg zaoranych pól, co chleb zrodziły.

Dzisiaj początek Wielkiego Postu. Pamiętajmy, że nie samym chlebem człowiek żyje ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz